Godło Tadżykistanu

Flaga Tadżykistanu

Leon Barszczewski (1849 - 1910) - polski podróżnik i badacz

Mój bohater Leon Barszczewski (1849-1910) będąc gorącym polskim patriotą swoimi pracami i badaniami przyczynił się do wzrostu potęgi imperium rosyjskiego. Nie był wyjątkiem w swoim pokoleniu rodaków, z których wielu wstępowało na służbę w wojsku carskim. Różnił się jednak od nich różnorodnością zainteresowań, które konsekwentnie realizował. Wybór zawodu, a co za tym idzie - drogi życiowej Barszczewskiego uzależnione były od jego sytuacji rodzinnej i materialnej. Wstąpienie do szkół rosyjskich, również miało swoje uzasadnienie.

Przypomnieć należy, że na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej włączonych do cesarstwa rosyjskiego w ramach represji po powstaniu listopadowym zostały zlikwidowane uniwersytety w Warszawie i Wilnie, zamknięto także Liceum Krzemienieckie. W szkołach niższego szczebla nauka odbywała się w języku rosyjskim. W 1869 roku Szkołę Główną Warszawską, która postała w 1862 roku, przekształcono w rosyjski uniwersytet. Warunkiem dostania się na studia w tej uczelni było zdanie wszystkich egzaminów w języku rosyjskim. Uniwersytet rosyjski miał , przede wszystkim, zapewnić wykształcenie dzieciom urzędników rosyjskich pracujących na terenie zaboru rosyjskiego. W opinii absolwenta i profesora tego uniwersytetu, Rosjanina Nikołaja Dubrawskiego była to instytucja dążąca do celów politycznych, a nie naukowych , realizująca funkcje rusyfikacji polskiej młodzieży.

Z wymienionych powodów młodzież polska, której nie stać było na kosztowne podróże do szkól w zachodniej Europie wybierała studia w Rosji. W uczelniach rosyjskich, szczególnie działających w oddalonych guberniach, atmosfera była bardziej przyjazna dla Polaków, na studia przyjmowano zarówno dzieci dobrowolnie osiadających tam polskich urzędników, jak również zesłańców politycznych. Ponadto trzeba wiedzieć, że studia w Rosji dawały wiele uprawnień państwowych, jak możliwość zatrudnienia na posadach państwowych, uzyskania możliwości pracy naukowej, pracy zgodnej z kierunkiem wykształcenia (np. w szkolnictwie, przemyśle, (lecznictwie). Leon Barszczewski należał do tej grupy młodzieży, która zdobywała wykształcenie w szkołach rosyjskich i tą drogą korzystała z możliwości zdobycia zawodu oraz realizowania swoich zainteresowań.

RODZINA I MŁODOŚĆ

Leon Barszczewski urodził się w Warszawie 18 lutego 1849 roku, zmarł w Częstochowie 22 marca 1910 roku i tam został pochowany na cmentarzu Na Kulach.

Rodzice jego Szymon i Adelajda z domu Nowicka, posiadali majątek ziemski na Ukrainie, który został skonfiskowane przez władze carskiej Rosji po upadku powstania styczniowego. Była to kara za udział w szeregach powstańczych starszych braci Leona, którzy zostali aresztowani i poddani srogim karom. Najstarszy brat Szczepan był więziony w twierdzy Szlisselburskiej i torturowany, zmarł tam po 1895 roku. Trzech innych braci : Lech, Piotr i Michał zostali zesłani na katorgę - i ślad po nich zaginął.

Rodzice Leona po konfiskacie majątku przez pewien czas mieszkali w Warszawie i tam przyszedł na świat Leon. Córka naszego bohatera Jadwiga Barszczewska (po mężu Michałowska) w jednej z wersji wspomnień rodzinnych napisała, że rodzice Leona powrócili na Ukrainę gdzie wzięli w dzierżawę majątek pod Białą Cerkwią i tam dzieci uczęszczały do szkół. Wkrótce po przeniesieniu się pod Białą Cerkiew rodzice Leona zmarli. Najstarsza siostra - Maria Kostrić, która była już mężatką i mieszkała w Czerkasach chciała zaopiekować się braćmi, to jest Leonem i Włodzimierzem lecz nie pozwolono jej na to. Chłopcy zostali wzięci pod opiekę rządową i wysłani do internatu a na naukę skierowani do gimnazjum wojskowego w Kijowie. Tak miała zacząć się kariera wojskowa Leona Barszczewskiego.

Po ukończeniu gimnazjum w 1866 roku skierowany został do Junkierskiej Szkoły Piechoty w Odessie. Na egzaminie na stopień oficerski egzaminator historyk zapytał go o "bunty Polaków". Barszczewski w odpowiedzi gorąco bronił powstańców i powstania... w rezultacie skreślono go z listy słuchaczów wyższej szkoły oficerskiej i przeniesiono do pułku piechoty w guberni chersońskiej - w stopniu junkra.

SŁUŻBA WOJSKOWA

Okres służby w garnizonach wojskowych, które stacjonowały w guberni chersońskiej i besarabskiej wykorzystał na przygotowanie się do wymarzonych badań i podróży do nieznanych krain. W swojej autobiografii napisał: "Od dzieciństwa czułem pociąg do studiów przyrodniczych, do badań nad światem i zabytkami starożytnymi, do etnografii, a zwłaszcza do podróżowania" (rękopis w Archiwum PAN w Warszawie). Barszczewski miał świadomość, że służba w wojsku carskim da mu możliwość odbycia dalekich podróży i poznania nowych regionów, nowych ludzi a nawet przeprowadzenie interesujących go badań.

Rosja od dawna budowała swoją potęgę na drodze podboju i przyłączania nowych państewek. Tereny szczególnie interesujące dla Rosji to Azja środkowa, regiony zabajkalskie i Mongolja. Obszary leżące na przejściu między północną i południową częścią Azji a z drugiej strony między Chinami na wschodzie a zachodnią Euroazją były od wieków widownią ścierania się różnych kultur i prądów cywilizacyjnych. Rejony te wchodziły w sferę zainteresowań zarówno Rosji jak i Anglii i konkurencja między tymi mocarstwami rodziła dodatkowe niepokoje, których skutki dotykały również polskich podróżników i badaczy.

W początku drugiej połowy XIX wieku, to jest w czasach przebywania tam Leona Barszczewskiego w Azji Środkowej funkcjonowało jeszcze kilka niezależnych państewek - jak Chiwa nad Morzem Aralskim i Buchara, leżąca na południe od niej a sięgająca aż do Afganistanu. Północnowschodnia część Azji Środkowej, Fergana i obszary Syr-Darii zostały w latach 1869 - 1879 wcielone do imperium rosyjskiego. Z krajów, które interesowały Barszczewskiego - Samarkanda znalazła się pod protektoratem Rosji w 1868 roku, natomiast Chiwa przyjęła protektorat Rosji w 1873 roku. Dla utrzymania pokoju, zorganizowania administracji i poznania dróg oraz zasobów naturalnych konieczne stało się sprowadzenie ludzi różnych zawodów.

W 1876 roku władze wojskowe w związku z zaanektowaniem Turkiestanu poszukiwały oficerów chętnych do wyjazdu do tego kraju. Barszczewski zgłosił swój udział i został wcielony do oddziału topograficznego garnizonu w Samarkandzie. Interesowały go te tereny, dające szerokie możliwości badań i odkryć, frapowała go mozaika etniczna z której składała się ludność Samarkandy. Bowiem oprócz Kirgizów mieszkali tam przybysze z Chin Dungani i Taraczynowie, Uzbecy, Persowie, Hindusi, ¯ydzi bucharscy, Ormianie, Gruzini i Tatarzy. Masowo napływali Rosjanie oraz Niemcy. Pojawili się też Polacy, ale byli to najczęściej powracający z Syberii zesłańcy.

Leon Barszczewski w oczekiwaniu okazji wyprawy w nowo przyłączone do Rosji regiony przygotował się wszechstronnie. O tych przygotowaniach napisał w autobiografii: "Po ukończeniu nauk w korpusie i po otrzymaniu stopnia oficerskiego 1869 r. zacząłem swą pracę nad etnografią i naukami przyrodniczymi na południu Rosji /w gub. Chersońskiej i w Besarabi/. Ponieważ moje kwatery wojskowe wypadały przeważnie w wioskach - nie mogłem zaspokoić swej żądzy wiedzy; jednak bardzo często odwiedzałem pobliskie miasta, gdzie mogłem korzystać z biblioteki". W tym samym czasie nauczył się różnych rzemiosł: szewstwa, krawiectwa, stolarstwa, ukończył kurs sanitarny a u znanego wówczas malarza i fotografa Nikołaja Osipowa opanował w wysokim stopniu tajniki fotografii. Artysta fotograf nie tylko uczył techniki ale wpajał przekonanie, że "trzeba umieć patrzeć i odtwarzać tylko rzeczy istotnie piękne lub na utrwalenie zasługujące". Uczeń radę tą zapisał głęboko w sercu i pamięci, bowiem zachowane do dziś fotografie są prawdziwie artystyczne i zawierają obraz życia i piękno przyrody, którą tak chętnie Barszczewski fotografował.

Przed wyprawą do Samarkandy zakupił aparat fotograficzny, który zabierał ze sobą w każdą podróż i używał go w celach dokumentacji i uwiecznienia widoków, napotykanych ludzi i zabytkowej architektury. Największą sławę przyniosły mu fotografie lodowców. Opanował też kilka języków ludzi zamieszkujących interesujące go tereny, poznał, między innymi sanskryt, który pozwolił mu odczytywać napisy odkrywane w czasie badań archeologicznych.

Barszczewski od młodzieńczych lat z zamiłowaniem gromadził zabytki etnograficzne i okazy przyrodnicze, interesowały go również obiekty archeologiczne. O chwili rozbudzenia zainteresowań tymi zabytkami napisał w swojej autobiografii: "Jeszcze jako dziecko spędzałem wakacje pewnego lata u swej rodziny w m. Czerkasach gub. kijowskiej. Wówczas to pewnego dnia wybrałem się na wycieczkę, uganiając się za żuczkami i motylami nad brzegiem Dniepru zupełnie przypadkowo, znalazłem jakiegoś terrakotowego bożka. Zastanowiłem się wówczas nad tem, co to za przedmiot i jakie może mieć przeznaczenie. Ponieważ sam nie potrafiłem dać sobie odpowiedzi na interesujące mię pytanie, zwróciłem się z prośbą o wytłumaczenie do moich domowników. Niestety nikt nie umiał zaspokoić mojej ciekawości. A tak to mnie korciło. Postanowiłem sam dotrzeć do interesującej mnie prawdy.

Od tej chwili nie opuszczała mnie myśl poznania skrytych dla mnie tajemnic. Włóczyłem się samotnie, zbierając rozmaite stare skorupy- resztki śladów pracy i życia dawnych ludzi. Robiłem po swojemu na ten temat rozmaite przypuszczenia, zazwyczaj bardzo dalekie od prawdy. Ponieważ moje otoczenie domowe nie mogło przyjść mi z żadną pomocą w tym względzie "badania" te prowadziłem w tajemnicy. Stałem się skrytym i w samotności usiłowałem osiągnąć swój cel"
(maszynopis z archiwum Rodziny Barszczewskiego).

W marcu 1876 roku Barszczewski w oddziale wojskowym rozpoczął marsz, który trwał 8 miesięcy. Trasa wiodła przez Samarę, Orenburg, Taszkient do Samarkandy. W mieści tym mieszkał, z krótkimi przerwami, do 1897 roku. Przydzielony do oddziału topograficznego miał za zadanie badanie nowo wcielonych terenów oraz rozpoznanie i wytyczenie dróg strategicznych wiodących do centrów krajów sąsiednich, między innymi w Emiracie Buchary i Afganistanie. W częstych wyprawach dokładnie badał okolice Samarkandy i gór Tiań-Szań.

WYPRAWY I BADANIA

Wiele wypraw podejmowanych przez Leona Barszczewskiego w Azji Centralnej miało charakter badawczy, planowo przemyślanych i dokładnie przygotowanych. Podróżował sam, z niewielkim oddziałem wojskowym lub był przewodnikiem ekspedycji uczonych z uniwersytetów w Moskwie, Petersburgu, Kijowie a także Akademii Nauk lub Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego. Z jego pomocy korzystali również badacze francuscy: Pierre Gabriel Bonvalot - badacz-orientalista i podróżnik oraz Jean Chaffanjon - archeolog z Lyonu.

Studia badawcze podejmował już w drodze do Samarkandy. Obserwował życie, stroje i typy ludności spotykanej po drodze, zbierał jednocześnie okazy fauny. Począwszy od 1877 roku systematycznie odbywał wycieczki od Samarkandy po grzbietach górskich i dolinami rzek w różnych kierunkach . Wielokrotnie zwiedzał Bucharę, Darwaz, Badachszan, dotarł do granic Afganistanu. Celem kilku wycieczek było badanie lodowców w górach Hissarskich.

Jadwiga Barszczewska, która na podstawie notatek ojca napisała wspomnienia poświecone Leonowi, wyliczyła, że odbył on co najmniej dwadzieścia podróży, które przyniosły najpoważniejsze i najbogatsze zdobycze naukowe.

Pierwsze wyprawy wiązały się z zadaniem wyznaczonym przez władze wojskowe i miały na celu określenia najlepszych dróg strategicznych w przyłączonym kraju. W trakcie dalszych podróży realizował różnorakie zadania badawcze, wiele z nich wspierane były również przez dowództwo wojskowe. Pierwsze raporty podające informacje o odkryciach i wynikach badań naukowych docierały do instytucji i towarzystw naukowych rosyjskich. Badacze zainteresowani rezultatami prac Barszczewskiego weszli z nim w bliższy kontakt i zaproponowali współpracę.

Pierwszą wyprawę do której zaproszono Leona Barszczewskiego zorganizowała Rosyjska Akademia Nauk, a kierował nią profesor i kustosz muzeum Akademii Nauk Rusow.

Na wyprawę wyruszyli wiosną 1877 a trwała ona kilka miesięcy i celem jej było dokładne zbadanie gór okalających Samarkandę. Chciał poznać groźną potęgę gór - jak napisał w pamiętniku: "Muszę poznać te góry, muszę wydrzeć im skarby i zmusić olbrzymy do służby człowiekowi". Badał florę i faunę nawiązywał kontakty z mieszkającą tam ludnością, jej zajęcia i obyczaje. Zwrócił uwagę, że dotychczasowe opisy tych gór nie odpowiadają rzeczywistości, że zbocza gór nie są porośnięte lasami. Zaobserwował, że tylko u podnóża gór Samarkandzkich dorodny drzewostan występuje nad rzeczkami , źródłami i stawami. Drzewa, które nazwał czynary i kargacze były tak duże i rozłożyste, że w cieniu tylko jednego mogło obozować przeszło pięćdziesiąt osób. Niektóre zbocza były porośnięte drzewami pistacjowymi, większość zboczy, wierzchołków i szczytów była naga, skalista, wapienna. Nad dolinami rzeczek usadowiły się kiszłaki czyli wioski przylepione do zboczy. Domy tych górali zbudowane były z kamienia i gliny, były niskie bez okien i kominów i posiadały płaskie dachy. Pola należące do wioski były źle uprawiane, pszenicę i żyto niszczył panoszący się perz. Narzędziem służącym do uprawy gleby była motyka.

Wszystkie te spostrzeżenia Barszczewski pilnie notował, by następnie korygować wiadomości zaczerpnięte z książek. Wyniki omówionej wyprawy tak opisał w swoim pamiętniku Barszczewski: "W latach 1877-1879 odbyłem szereg wycieczek górskich w pobliżu Samarkandy, gdzie na lewym brzegu Zarawszanu dokonałem odkrycia wielu bogactw kopalnianych, jak turkusów, grafitu, granatów, górskiego kryształu, rudy żelaznej i ołowianej, srebra, węgla kamiennego. Wówczas pomagałem ekspedycji naukowej kustosza muzeum Akademii Nauk Rusowa".

Po powrocie z opisanej wyprawy z Rusowem otrzymał Leon Barszczewski od władz wojskowych zadanie odnalezienie dogodnej drogi przez Afganistan do Indii. Kilka miesięcy upłynęło mu na badaniu dróg z Samarkandy przez Bucharę do rzeki Amu-Darii a następnie do miasta Mazari-Szerifu-Kabulu i Indii. Z tej wyprawy pozostał tylko raport złożony dowództwu wojskowemu w 1878 roku (i ot Amu Darii k Mazar-i Szafiru).

W następnym roku celem podróży Barszczewskiego było poznanie lodowców Azji Środkowej. Przygotowując się do tej wyprawy przestudiował dokładnie literaturę zawierającą informacje o powstawaniu i zanikaniu lodowców, poszukiwał przewodników znających drogę i obszary zalegania masywów lodowych. Trasa wyprawy wiodła z Samarkandy do Urgutu, Sangi-Iżamanu ( co znaczy: Zły kamień), dalej przez jeziora Marguzowskie, dorzeczem Woru, przez Dukadau dotarł do lodowca Mura, stąd zszedł do Buchary i wzdłuż rzeki Karatag-Darii dotarł do miasta Karatag. Dalej powędrował do fortecy Regar, do miasta Sarydżuj i do Tonołat-Darii. Wspinając się wyżej i wyżej spotykając po drodze liczne przeszkody, dotarli na wzniesienie , którego szczyt znajdował się ponad chmurami i wtedy przewodnik oznajmił, że znajdują się na zboczu lodowca MURA. Barszczewski obszedł go i dokładnie zbadał, wykonał serię fotografii, bowiem piękno i groza lodowca oczarowały go w najwyższym stopniu. W drodze powrotnej błądząc trochę dotarli w stronę rzeki Chanak i znaleźli się wraz z przewodnikiem na lodowcu Gawa-Hissari, który okazał się jeszcze większy piękniejszy i groźny jednocześnie, że podróżnik nasz postanowił również uwiecznić go na fotografii. Podróżnicy dotarli niemal do szczytu lodowca, lecz tu w panujące głębokiej mgle koń Barszczewskiego potknął się i wraz z jeźdźcem runął w przepaść. Towarzysze nie mogli ich odnaleźć i po długich poszukiwaniach wrócili do Samarkandy. Rannego Barszczewskiego wyratowali koczownicy pasący swe stada nad rzeką Aku-Su, przetransportowali do wsi, gdzie podróżnik lecząc się sam, po kilku tygodniach powrócił do Samarkandy.

Do opisanych lodowców Barszczewski powracał kilkakrotnie w celu dokładnego ich zbadania. W niektórych wyprawach badawczych do lodowców był towarzyszem rosyjskich uczonych: prof. Uniwersytetu w Odessie J. E. Jaworskiego i geologa W. D.Sokołowa.- rzeczywistego członka Cesarskiego Moskiewskiego Towarzystwa Badaczy Przyrody (L. Barszczewski, autobiografia, 1910).

Fotografie lodowców przyniosły Barszczewskiemu sławę i były spopularyzowane przy okazji prezentacji ich na międzynarodowej wystawie w Paryżu w 1895 roku. Za te fotografie został nagrodzony złotym medalem.

Podróże związane z badaniem lodowców kontynuował w 1880 roku. Trasa tej podróży wiodła przez Pendżykent, Kszut, dawne moreny lodowcowe Turusz-Dara, przez przełęcz Fańską wzdłuż rzeki Pasrut do ruin twierdzy Sarwadan, następnie przez rzekę Fan-Darię ( rzeka ta znana jest też pod nazwą Iskander-Daria), dalej do jeziora Iskander-Kul. Na tej trasie odkrył kilka miejsc występowania bogatych surowców kopalnych, poznał mieszkające na tej trasie plemiona, ich życie, zwyczaje i legendy. Jedna z legend - o świętym Maszewackim wiąże się z pochodem Aleksandra Macedońskiego ( o niej napiszę później).

W czasie tej wyprawy wracając do Samarkandy, w górach Hissarskich, niedaleko jeziora Iskander-Kul napotkał grupę wygłodniałych i wymęczonych wędrówką i górali. Ciągnęli oni ze wschodu aż spod darwaskich złóż lodowcowych szukając pożywienia dla siebie i swoich zwierząt. Barszczewski polecił by oddano im resztę własnych zapasów żywnościowych. Miał jednak świadomość, że nie dla wszystkich wystarczy. Przypomniał sobie wówczas, że niedaleko jeziora Iskander-Kul spotykał rośliny, których bulwy były spożywane przez innych wędrowców. Zaproponował przeto góralom, by razem zaczęli poszukiwać tych roślin, był przekonany, że na derwaskich zboczach mogą one występować. Poszukiwania zakończyły się sukcesem. Znaleźli dostateczną ilość tych życiodajnych bulw, rozpalili ognisko na którym piekli bulwy i w pełni zaspokoili głód. Górale poznawszy nową roślinę, poznali nowe źródło pożywienia i za to gorąco dziękowali Barszczewskiemu oraz zapraszali go do swych wiosek leżących u podnóża lodowca Darwaz ( zwanego Lachur).

W 1880 roku w podróżach Barszczewskiego nastąpiła krótka przerwa spowodowana sprawami rodzinnymi. W tym czasie przybyła do Samarkandy Irena Niedżwiedzka by odwiedzić swoich braci Juliana i Michała, którzy po powstaniu styczniowym byli zesłani na Syberię a po obyciu kary zezwolono im osiedlić się w Samarkandzie i Taszkiencie. W Samarkandzie zamieszkał Michał, który zaprzyjaźnił się z Barszczewskim. W Samarkandzie Irena poznała Barszczewskiego , który został oczarowany jej urodą i ujmującym sposobem bycia.

Barszczewski również podobał się młodej damie. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności do tego miasta przyjechał ksiądz katolicki, który raz na pięć lat przybywał, by pełnić kapłańskie posługi. Wśród licznych młodych par po błogosławieństwo małżeńskie przybyli również Irena Niedźwiedzka z Leonem Barszczewskim. Badacz nasz przez rok nie chciał w samotności pozostawiać młodej małżonki, ponadto przygotował dla swojej rodziny nowy własny, wygodnie urządzony dom, ogród i winnice. Po dwu latach awansowany do stopnia kapitana na nowo podjął wyprawy badawcze. Przedmiotem jego zainteresowań stały się tereny Zarawszańskie. Badał lodowiec Zarawszan, skąd bierze początek rzeka tej samej nazwy która dostarcza wody do Samarkandy i najbliższej okolicy. Z lodowca Zarawszan wypływają potoki zasilające również rzeki Amu-Daria i Syr-Daria. W czasie omawianej wyprawy Barszczewski wędrował w górę Zarawszanu do lodowca, przeszedł Fan-Darię, zboczył w kierunku rzeki Jagnob-Darii i dotarł do miasta Pendżekentu, objechał grzbiet Turkiestański, a następnie schodząc przez przełęcz Jakka-Sobak wrócił do Samarkandy. W trakcie tej wyprawy odnalazł złoża złota, rudy miedzi i azbestu.

Celem nowej, podjętej w 1884 roku podróży było zbadanie rejonów południowych Buchary. Wędrował przez przełęcz Tachta-Karacz w Górach Zerawszańskich dotarł do miast: Kitab, Sachrisabz (nazywa go Issar) i Husar, przeszedł wąwóz Czak-Czar [ inna nazwa - Burgota - żelazne wrota] (przez który przechodzili w odległych czasach Aleksander Macedoński i Tamerlan), następnie dotarł na południe do Szirabadu i w drodze powrotnej wędrował przez Bajsun, Jakkabek i Szachrisanz wrócił do Samarkandy. Rezulaty tej wycieczki to odkrycie jedenastu żelazistych źródeł, 3 górskich źródeł siarczanych, pokłady rudy żelaznej, 2 pokłady miedzi, 2 - ołowiu i duże pokłady złota oraz kilka miejsc występowania ropy naftowej. W czasie tej wyprawy spotkały go poważne kłopoty. Na ten temat sam napisał: "Wskutek nieporozumienia zostałem zatrzymany przez władze bucharskie w mieście Szaar, gdzie przetrzymywano mnie w niewoli trzy tygodnie. Potem wróciłem do Samarkandy" (Autobiografia).

W układzie chronologicznym, kolejną ważną wyprawę zaplanował Barszczewski na 1894 rok . W międzyczasie robił krótkie wycieczki a także przeprowadził pierwsze wykopaliska odsłaniając osadnictwo dające początki późniejszej Samarkandzie ( omówione zostaną w osobnym rozdziale).

W 1887 roku został oddelegowany do szkoły oficerskiej. Przed wyjazdem do szkoły w Petersburgu , po naradzie z żoną postanowił, że wraz z dziećmi (trzy córeczki, na czwarte dziecko oczekiwano) odwiedzą dom rodzinny żony w miejscowości Jakucyn pod Witebskiem (Białoruś). Na długą podróż przez pustynie, góry, przez tereny pozbawione dróg Barszczewski zakupił kilka wielbłądów i sam przygotował domki ocieplone i wymoszczone wojłokiem oraz tkaninami jedwabnymi, w których wygodnie ulokował podróżującą rodzinę. Po pięciu tygodniach dotarli do miasteczka Czardżou położonego nad rzeką Amu-Daria - tu dochodziła już linia kolejowa do której, wprawdzie nieregularnie, docierały już pociągi towarowe. Etap podróży koleją zakończył się w Krasnowodzku na wschodnim wybrzeżu Morza Kaspijskiego. Następnie statkiem przepłynęli do Baku, stąd koleją do Tyflisu (obecnie Tbilisi), dalej do Batumi - portu nad Morzem Czarnym wybrali drogę górską, tak zwaną Dagiestańską, przez przełęcze gór Kaukaskich - na koniach i w powozie. Z Władykaukazu do Witebska dojechali już koleją.

W Petersburgu przebywał Barszczewski dziewięć miesięcy. W tym czasie nawiązał liczne kontakty naukowe, między innymi z Cesarskim Rosyjskim Towarzystwem Geograficznym, do którego później przesyłał relacje ze swych podróży oraz zabytki etnograficzne i archeologiczne, oraz okazy flory i fauny zebrane w podróżach po Azji Środkowej. W Historii Towarzystwa Geograficznego jej autor P. P. Siemionow poświęcił Barszczewskiemu obszerny akapit [wyd. 1896, t.III).

Szkołę Barszczewski ukończył z odznaczeniem, które otrzymał 31 sierpnia 1888 roku, następnie wyjechał na Białoruś i z powiększoną już o czwartą córkę rodziną udał się w drogę powrotną do Samarkandy.

W pułku odmeldował się Barszczewski czwartego października i tu czekało go nowe zadanie. Miał poszukać i opracować sieć nowych dróg wiodących na południe do Indii i na wschód do Chin. Zadanie było ściśle tajne i wiązało się z licznymi niebezpieczeństwami. Dowództwo wierzyło, że tak trudną misję spełnić mógł tylko Barszczewski. Po wstępnym rozpoznaniu szlaków komunikacyjnych w 1889 roku został przeniesiony do Pendżykentu w celu realizacji powierzonego mu zadania.. Zaczął od dobrego rozpoznania terenu i w tym celu od miejsca stacjonowania robił wycieczki w różnych kierunkach. Tu opracował plan wyprawy do Ruszan, Szugnan, Badachszanu i Kafiristanu. Planowanej wyprawy nie mógł, na razie realizować, powrócił do Samarkandy, ponieważ zachorowała jego żona Irena. Po krótkiej, o ostrym przebiegu chorobie zmarła 27 listopada 1890 roku. Barszczewski musiał zapewnić opiekę dzieciom i w tym celu sprowadził z Petersburga krewną żony Leontynę Szweryn, która otoczyła osierocone dzieci opieką i była ich nauczycielką.

Zaplanowaną wyprawę podjął 4-tego maja 1891 roku. W autobiografii pozostawił dość obszerny opis tej podróży, który przytoczę, z małymi skrótami:

"Szedłem przez przełęcz Tachta-Karaga, do miasta Kitab, do Szaar, Jakka-ag, Guzar, przez przełęcz Czak-Czak-Buzgula do grzbietu Kugi-Tyng-Tau, robiąc wszędzie po drodze liczne odkrycia i notatki, dotyczące życia, obrzędów, wierzeń i legend mieszkańców. Przyszedłem do Szir-Abadu, gdzie oglądałem jeszcze raz dawniej już odkryte przeze mnie źródła nafty, siarczany i kurhany - potem do miejscowości Szutiwarstan, przez step Kyzyryk-Dała, piaski Kyzył-Kum-ta, do wsi Pajan-Kokojty, gdzie zatrzymałem się dla odpoczynku po długiej i uciążliwej wędrówce. Stąd ruszyłem dalej do miasta Kabadjan, zbadałem dolinę rzeki Wachsza, później do miasta Kurhan-Tiube, dalej wzdłuż rzeki Wachsz do kurhanu Sang-Tuda, gdzie zanotowałem historyczną legendę z czasów Tamerlana, a potem do miasta Bałdżuan. Stąd zszedłem do Kulabu i dalej przez rzekę Obi-Niau, przełęcze Eli-Charw, Bedara, Talbar - do doliny rzeki Aku-Su, gdzie powtórnie badałem żyły złota. Skończywszy te badania doszedłem przez przełęcz Talbar do wsi Sary-Dagit, skąd przez przełęcz Burga do fortecy Sagur-Daszt. Dalej poszedłem przez przełęcz Chabu-Rabat, wioskę Rabat do Kała-i Chumb, gdzie zatrzymałem się na kilka dni, by uporządkować swoje prace. Miałem nadzieję, że otrzymam tu urlop, który umożliwi mi dalszą podróż, przede wszystkim do Kafiristanu.
Z miasta Kała-i-Chumb robiłem liczne wycieczki w różne strony; uwieńczone były one wielu ciekawymi zdobyczami. Przeczekawszy jeszcze parę dni, ruszyłem w górę rzeki Piandż. Zawadziłem również o rzekę Wancz. Na południu doszedłem do miasta Iszkaszem, parokrotnie mijając z moim odważnym przewodnikiem Babadarazem placówki graniczne, pogrążone w smacznym śnie. Podczas tych węrówek rozmawiałem z miejscowymi mieszkańcami, opowiadającymi szczerze o sobie, o trudach ich biednego życia i okropnym stosunku do nich ze strony Afgańczyków.
Straciwszy nadzieję co do możliwości podróży do Kafiristanu, wróciłem do miasta Kała-i-Chumb".


Nie zrealizował planowego przedsięwzięcia, ale poznał nowe "półdzikie" plemiona, prowadził z nimi serdeczne rozmowy, z których wyciągnął wniosek, że byli przez podróżników źle oceniani, że byli niebezpieczni nie z powodu swej natury, lecz złego ich traktowania przez obcych.

Powrotną drogę do Samarkandy tak opisał:

"Z Kała-i-Chamb przeszedłem do granicy Ałaju, a następnie wróciłem do Garm. Po małym odpoczynku przeszedłem do Obigarm, gdzie jeszcze raz obejrzałem gorące źródła..., stąd poszedłem na Fajzabad...., Dalej przez Kafirnigem do przełęczy Chak. Przyjechawszy do Dziuszambe, poszedłem w góry dla zbadania bogactw kopalnianych i gorących źródeł siarczanych Chodża-Ipak. Stąd zeszedłem do miasta Karatag, gdzie kilka dni wypoczywałem. Po odpoczynku poszedłem przez fortecę Regar, Sary-Asja, Jurczi, Denak, Bajsun, Derbent, Guzer - do Samarkandy".

Najbogatszym w podróże badawcze był dla Barszczewskiego 1894 rok W wyprawach tych Barszczewski towarzyszył ekspedycjom naukowym. Jedna z nich kierowana była przez W. D. Sokołowa, rzeczywistego członka Cesarskiego Moskiewskiego Towarzystwa Badaczy Przyrody. Celem jej było badania geologiczne okręgu Samarkandzkiego. Ekspedycja ruszyła do Pendżykentu do jeziora Turgusz-Dare, które powstało na lodowcowych morenach. Dalej przez przełęcz Fontag(Turusu-Dara-Pansrut), następnie przez rzekę Pasrut koło ruin fortecy Sarwadan, przez rzekę Iskander-Daria na jezioro Iskandr-Kul przez lodowiec Duk-Dan, miejscowość Arczy-Majdan, gdzie jest również lodowiec tej samej nazwy, rzekę Woru, zwaną również Ksztut, przeszli obok zaurańskiego zagłębia węglowego i dotarli do Pendżkentu.

W następnej wyprawie Barszczewski towarzyszył ekspedycji doktora medycyny profesora Uniwersytetu w Odessie - J. L. Jaworskiego, który chciał przeprowadzić badania górzystych terenów Buchary. Z rezultatów tej wyprawy Barszczewski nie był zadowolony. Nie przebadali zaplanowanej trasy z powodu nie odnalezienia ważnej dla ich celów przełęczy. Dotarli do lodowca Mura, potem nad jezioro Iskander-Kul, następnie przez rzeki Iskander-Darję i Paszrut oraz przełęcz Fontag, jezioro Turut-Daria, wioskę Ksztut dotarli do Pandżykentu.

Trzecią wyprawę odbył samodzielnie, a podjął ją na polecenie Turkiestańskiego generał-gubernatora barona Wrońskiego. Polecił on zbadanie lodowca Sia-Kug oraz drogi prowadzącej do miasta Karatag w granicach obszarów bucharskich. Z Samarkandy udał się w kierunku Pendżykentu, skąd przez rzeki Magjan i Szink, nad siedmioma jeziorami Marguzarskimi, przez rzekę Darachty-Surch wstąpił na lodowiec Pendżab, mylnie nazywany Sia-Kung zszedł w dolinę rzeki Chowat - przy okazji skorygował na mapie błędnie zaznaczony jej bieg; następnie przeszedł przełęcz Tałaszmok-Ahbai i zaznaczył na mapie odkryte przez siebie jezioro Ajgi-Kul. Zaznaczył również na mapie nieznane wcześniej źródła siarczane i inne pokłady surowców mineralnych. Przechodził przez różne grzbiety górskie, doliny rzeczne, zaznaczał na mapie drogi łączące miasta Bajsun, Szakarłyk-Astan i Szir-Abad. Zwiedził ruiny fortecy Termez, starożytne miasto Gul-Gula i jego zabytki, następnie szedł wzdłuż rzeki Amu-Daria do miasta Kerki. W czasie tej wędrówki kilkakrotnie przechodził granicę Afganistanu, prowadził rozmowy z Turkmenami należącymi do plemienia Erzeri. Z Kerki przeszedł przez step Karszyński, który , jego zdaniem można by nawodnić wodami rzeki Amu-Darii. Do Samarkandy wrócił przez miasto Bucharę.

Czwartą ekspedycją tegoż - 1894 roku odbył z francuskimi badaczami, którzy przyjechali do Samarkandy pod kierunkiem Jean Chaffanjon z Lyonu w celu zapoznania się z prowadzonymi wcześniej przez Barszczewskiego wykopaliskami pod Samarkandą. Następny rok również obfitował w ciekawe wyprawy. Jako pierwszą w swej autobiografii wymienił podróż, w której towarzyszył Pierre Gabriel'owi Bonvalot'owi - francuskiemu podróżnikowi- orientaliście (ur. 1853, zm.9.12.1933). Bonvalot wyruszył w trasę przez Turkiestan, Syberię, Mongolię, Mandżurię do Ameryki.

Jak się wydaje Bonvalot znacznie wcześniej poznał Leona Barszczewskiego, z notatek naszego bohatera oraz z publikowanych wspomnień Francuza można sądzić, że obaj przynajmniej trzykrotnie odbyli podróże po Azji Centralnej. Jedną z informacji, która podpiera mój wniosek odnalazłam w publikacji Bonvalot'a, w której opisuje on swoją wyprawę [ Przez Kaukaz i Pamir do Indii - z lat 1885-1886].Oto cytat z tych wspomnień:

"My tymczasem kończymy załatwianie spraw, potem żegnamy przyjaciół i czternastego stycznia wyruszamy w drogę w towarzystwie naszego starego znajomego Barszczewskiego, który jedzie z nami aż do brzegów Zarawszanu. Tam żegnamy się z nim, a potem przeprawiamy się przez rzekę, która ma o wiele mniej wody niż w lecie".

Drugą wycieczkę odbył z hr. Aleksiejem Bobrińskim, prezesem Komisji Archeologicznej w Petersburgu oraz zoologiem, asystentem moskiewskiego uniwersytetu N.Bogojawlenskim. Obaj młodzi podróżnicy nie znali gór, więc prosili Barszczewskiego, bo on wybrał trasę podróży. Poprowadził ich na Pendżykent, na lodowcowe moreny z pięknymi jeziorami Turuz-Daria, tu oglądali wspaniałe lawiny śnieżne. Po szczęśliwym, choć trudnym i niebezpiecznym zejściu z gór przebyli rzekę Pasrut, przeszli koło ruin fortecy Sarwadan, przez rzekę Iskander-Darię i jej dopływ Maszewat do groty maszewackiego świętego. Następnie prowadził ich drogą i gankami zawieszonymi wysoko nad rzeką Fan-Darja. Stąd zeszli do doliny Zarawszanu. Gości skierował do miasta Ura-Tiube, sam natomiast doliną Zarawszanu wrócił do Samarkandy.

W okresie od połowy 1895 do stycznia 1896 roku przebywał w Petersburgu na zaproszenie zarządu Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego. Wygłosił na posiedzeniach tegoż towrzystwa kilka odczytów sprawozdawczych o swoich podróżach i odkryciach w Azji Centralnej. Omawiali również plan przyszłych podróży badawczych.

W marcu 1896 roku otrzymał od botanika profesora W.I. Lipskiego propozycję wyprawy naukowej w Góry Hisarskie w celu zbadania świata zwierzęcego i roślinnego oraz badania lodowców. Po tej podróży Barszczewski wyrażał się bardzo pochlebnie o Lipskim. Napisał o nim:

"Jako szef wyprawy, jako towarzysz podróży był wprost nieoceniony. Dzięki jego głębokiej wiedzy, a jednocześnie nadzwyczajnej skromności i uprzejmości w ciągu czterech miesięcy nie było między nami najmniejszego zatargu. Pod przewodnictwem takich ludzi można byłoby dokonać wielu odkryć, wielu dzieł.
Podczas tej wycieczki podjąłem się zbioru okazów zoologicznych, wykonywania mapek topograficznych i robienia zdjęć fotograficznych. Wyprawa nasza udała się w pełni znaczenia tego słowa"
(Autobiografia).

Omawiana wyprawa naukowa trwała od 31 maja do 24 września 1896 roku. W rodzinnych archiwach Barszczewskiego zachowały się notatki, w których spisywał swoje spostrzeżenia i prace wykonywane każdego dnia. Wiadomo, że wykonał dużą liczbę fotografii, zebrał ogromne ilości okazów przyrodniczych , które zostały przekazane do Towarzystwa Geograficznego w Petersburgu. W Historii Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego, jej autor P.P. Semionow napisał o badaczu: "był najbardziej wytrwałym i zapalonym podróżnikiem po górzystych krainach Turkiestanu..., najlepszym znawcą okręgu zerawszańskiego ... i Buchary..., żaden podróżnik nie dokonał tylu różnego rodzaju podróży w dolinie Zerawszanu, w paśmie Hissarskim i w całej wschodniej części chanatu bucharskiego " (cyt za :W. Słabczyński, Polscy podróżnicy 1973,133).

Wyniki wszystkich podróży naukowych, badań i odkryć przyniosły sławę Barszczewskiemu nie tylko w Rosji, ale również daleko zagranicą. Otrzymał nagrody za swoje fotografie, głównie lodowców. Jako oficer wojsk rosyjskich został odznaczony Orderem Świętego Stanisława III stopnia i Orderem Świętej Anny III stopnia, otrzymał Złotą Gwiazdę Emira Buchary. Został wybrany członkiem Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego, Rosyjskiego Towarzystwa Ichtiologicznego i Rosyjskiego Towarzystwa Aklimatyzacji Geologicznej i Botanicznej w Moskwie.

Duże uznanie miało też tragiczny dla Barszczewskiego skutek. Pod koniec 1896 roku otrzymał Barszczewski z cesarskiego dworu telegraficzną propozycję przyjęcie prawosławia. Uderzyła go ona jak grom z jasnego nieba. Dla niego jako dla Polaka i patrioty było to nie do przyjęcia. Telegraficznie również odpisał: "Nie zgadzam się na przyjęcie prawosławia. Jestem Polakiem i pozostanę Polakiem".

Reakcja władz była symptomatyczna. Awansowano dnia 26 lutego 1897 roku Barszczewskiego na podpułkownika z jednoczesnym przeniesieniem do Krasnostawskiego pułku piechoty, przebywającym wówczas w Siedlcach. Otrzymał również rozkaz natychmiastowego przekazania pracy w Samarkandzie i objęcie pułku w Siedlcach. Wykonując rozkaz porządkował swoje zbiory i przygotowywał do likwidacji domu w Samarkandzie oraz przygotowywał się do nowego miejsca pracy. Nie objął jeszcze nowego pułku, bowiem otrzymał nowy rozkaz - powrotu do Turkiestanu i odszukania monolitu nefrytowego na sarkofag Aleksandra III.

Na nową wyprawę wyruszył 1 lipca 1897 roku, towarzyszyli mu dawni przewodnicy, sprawdzeni w wielu wcześniejszych podróżach. Poszukiwania trwały pół roku, mieli bowiem odszukać wielką i piękną bryłę nefrytu. Znane mu wcześniej pokłady tego cennego surowca nie zadawalały go, były wprawdzie bogate, ale nie stanowiły litej bryły, składały się głównie z poszczególnych zlepieńców. Po wypełnieniu misji powrócił do Samarkandy a stąd do Siedlec.

Wiedział, że jest to jego ostatnia wielka podróż po górach Hisarskich, Kartagińskich i Darwaskich. Na trasach podróży spotykał tubylców, którzy go serdecznie przyjmowali . Krępowało go to i cieszyło, leczyło rany ale i wracało wiarę w wartość jego ofiarnej dwudziestoletniej pracy na ziemiach Azji Środkowej. Do Siedlec wracał pogodzony z losem i postanowieniem podania się do dymisji. W latach 1904-1905 w czasie wojny rosyjsko- japońskiej został skierowany na Daleki Wschód, brał udział w walkach i nieomal stracił życie. Jak zwykle -sprzyjało mu szczęści, cudownie niemal uratowany wrócił do Siedlec. Na Syberii również prowadził obserwacje geologiczne i przyrodnicze, zbierał kolekcje okazów botanicznych, a nawet interesował się starożytnymi obiektami. Ze służby wojskowej zwolniony został w 1906 roku w stopniu pułkownika.

BADANIA ARCHEOLOGICZNE

W części wstępnej przy omawianiu wielorakich zainteresowań Leona Barszczewskiego zostało wymienione jego marzenie o poznaniu dawnej przeszłości, o prowadzeniu badań archeologicznych. To marzenie mógł zrealizować , właśnie w czasie pobytu w Samarkandzie. Przeprowadził wykopaliska dwukrotnie. Okoliczności odkrycia stanowiska i próbnych badań opisał w swoich pamiętnikach, skąd pochodzą niniejsze informacje.

W 1885 roku Leon Barszczewski przygotowywał się do poważnej wyprawy przez Wyżynę Pamirską do miasta Lassy (obecnie Lhasa), dokąd poprowadzić miał go przewodnik Rachmetow. Poszukiwał tylko możliwości zdobycia kwoty koniecznej na pokrycie kosztów tej wyprawy. Niestety wszelkie nadzieje się nie spełniły. Postanowił przeto zająć się rozkopywaniem stanowiska, o którym sądził, że jest to grodzisko, na które trafił przypadkowo, gdy przejeżdżał przez miasteczko Schachry-Ziabs. Zauważył, że młodzi chłopcu bawiąc się rozbijają kamieniami wielkie gliniane naczynia. Odkupił je i poprosił, by wskazali miejsce skąd je wydobywali. Zaprowadzili go na wzgórze, które nazwali kurhanem. Przy pomocy chłopców i stałego swego pomocnika wypraw Jakuba, rozkopał Barszczewski wzgórze i wydobył dużą liczbę skorup naczyń, gliniane statuetki i skrzyneczkę kryjącą kobiece ozdoby na złota i drogich kamieni. Sądził, że odkrył dom należący do bogatego kupca. Postanowił przeprowadzić większe badani, po uprzednim przygotowaniu się pod względem metodycznym. Na zakończenie badań wykonał wstępny plan stanowiska.

Powrócił do domu i zaczął poszukiwać stosownej literatury. Z książek arabskich, dostępnych na miejscu dowiedział się, że Schachry-Ziabs (obecnie nazwa tego miasta brzmi Shachrisabz, dawniej Kesh) było miastem rodzinnym Tamerlana oraz, że w owych czasach uczeni Samarkandy wiedzieli o istnieniu starożytnego grodu Afro-Ziabs, który przed wiekami został zasypany. Wyczytał i to, że miasto i okolice były często niszczone przez trzęsienia ziemi i obce najazdy.

Aby wzbogacić swą wiedzę, zamówił telegraficznie w księgarni w Petersburgu książki z dziedziny archeologii, które dałyby mu informacje o sposobie kopania starych miast i dopomogły w uporządkowaniu zebranych zabytków oraz nauczyły datowania. Wnikliwa analiza zebranych materiałów doprowadziła go do słusznego wniosku, że zabytki pochodzą z różnych okresów, a tylko niektóre można odnieść do czasów przedhistorycznych. O swym odkryciu złożył raport władzom wojskowym, od których dostał zezwolenie na prowadzenie dalszych prac i pomoc dziesięciu żołnierzy. Drugi etap prac trwał kilka tygodni, w czasie których odkopano kilka domów. Prace przerwano, gdy spod zwałów gruzu i ziemi wydobywano tylko piasek i żwir nie zawierające żadnych przedmiotów. Po przeprowadzeniu dokładnego zwiadu powierzchniowego na całym otaczającym wykopalisko terenie, sporządził Barszczewski plan dawnego grodu. Skonstatował przy tym, że rozkopał tylko niewielki fragment większego obiektu.

Wśród wydobytych zabytków przeważały naczynia gliniane oraz ich ułamki. Na wielu z nich zauważył występowanie ornamentów. Ponadto wydobył różne ozdoby i fragmenty strojów kobiecych, a także statuetki gliniane i narzędzia pochodzące z różnych epok. W kolejnym raporcie do władz wojskowych złożył szczegółowe sprawozdanie z badań. Podobne wysłał do Petersburga i Moskwy, z prośbą o przyjazd do Afrosiabu znawców archeologii. Odpowiedzi jednak nie otrzymał. Zabytkami z badań Barszczewskiego zainteresowali się natomiast Francuzi, powiadomieni o odkryciu przez bonę jego córek, młodą Francuzkę, której narzeczony studiował archeologię w Grenoble Francuzi pojawili się w Samarkandzie jeszcze tego samego roku. Byli to Piotr, narzeczony opiekunki córek oraz jego profesor (nazwisko nie odnotowane). Po obejrzeniu zbiorów postanowili całość odkupić od Barszczewskiego. Powinni uzyskać zgodę od stosownych władz w Petersburgu zarówno na zakup, wywiezienie ich do Francji, jak również na przeprowadzenie wykopalisk, które również planowali przeprowadzić. Francuzi natychmiast udali się do Petersburga. Powrócili po kilku miesiącach do Samarkandy z zezwoleniem na zakup i wywiezienie zabytków do Francji. Zgody na wykopaliska nie otrzymali. Barszczewski nie zgodził się na sprzedanie wszystkich okazów, bowiem już wcześniej postanowił przekazać je miastu Samarkandzie, jako zalążek przyszłego muzeum miejskiego. Po dyskusjach udało się Francuzom część zabytków zakupić i to za dość wysoką kwotę. Powiedzieli przy tej transakcji, że tylko Polacy - romantycy potrafią przejść do porządku nad znaczną sumą pieniędzy, które w ten sposób tracą.

Ponownie do Samarkandy przybyli Francuzi dopiero w 1895 roku. Ekspedycją kierował Jean Chaffanjon, pracownik naukowy Instytutu Antropologicznego w Lyonie. Towarzyszyli mu panowie Gay i Mangini, z którymi podjął podróż po Azji przez Dżungarię, Samarkandę, Mongolię, aż do Władywostoku. Przez kilka miesięcy prowadzili wykopaliska na terenie Afrasiabu, w pracach ich uczestniczył Leon Barszczewski. Wydobyte zabytki konserwowali na miejscu, pakowali do pojemników i skrzyń i natychmiast wysyłali do Francji. Po tych badaniach Barszczewski również złożył sprawozdanie swym wojskowym przełożonym, ale czy dotarły one do odpowiednich instytucji naukowych? W Historii Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego (Siemionow 1896) odnotowano informację o badaniach Barszczewskiego w Afrasiabie, lecz publikacje archeologiczne omawiające dzieje badań w Samarkandzie nie wymieniają prac Barszczewskiego. Wiadomo jednak, że obiektem tym interesował się N. I. Wiesiełowskij, w owym czasie profesor uniwersytetu w Petersburgu i Członek Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Archeologicznego.

W obecnych opracowaniach obejmujących wyniki badań w Afrasiab, zwrócono uwagę na gliniane statuetki. Przyjmuje się, że były one, w większości wytwarzane na miejscu. Datowane są na czas przełomu starożytności i wieków średnich. W 1948 roku prowadzono wykopaliska w dzielnicy garncarzy i znaleziono wówczasformy do ich wykonywania. Zazwyczaj przedstawiały one boginię Anachit. Z opisów i fotografii zabytków wydobytych przez Barszczewskiego sądzić można, że badał on ruiny głównego miasta Sogdiany, leżącego na północ od dzisiejszej Samarkandy nad potokiem (arykiem, jak pisał Barszczewski) Siab. On sam nie łączył Afrasiabu z początkami Samarkandy. Dopiero późniejsze badania wyjaśniły, że jest to grodzisko kryjące ruiny starej Samarkandy, przez niektórych uczonych identyfikowanej z Markandą, wymienianą przez Quintusa Curtiusa Rufusa przy okazji podbojów Aleksandra Macedońskiego.

W literaturze przedmiotu grodzisko znane jest pod nazwą Afrasiab. Jego nazwa pochodzi od imienia jednego z bohaterów irańskiego eposu, legendarnego władcy Azji Środkowej. Miało to być duże centrum osadnicze jeszcze przed zajęciem go przez Aleksandra Macedońskiego. W okresach grecko-baktryjskim i kuszańskim było to centrum polityczne i ekonomiczne Sogdiany. Rozwijało się dynamicznie również po włączeniu w VIII w. do państwa Samanidów i Guznawidów. Zostało zniszczone w 1220 roku przez Czingis-chana. Pod panowaniem Mongołów rozwijało się, ale już w innym miejscu.

Barszczewski zwracał uwagę także w innych podróżach na obiekty archeologiczne. W notatkach swoich notował uwagi i legendy o spotkanych starożytnościach. Dla archeologa cenne są wiadomości zanotowane przez Barszczewskiego w 1895 roku po wyprawie, którą odbył razem A. A. Bobrinskim i N.Bogojawleńskim przez Pendżykent i rzekę Pasrut do ruin fortecy Sarwadan, dalej przez rzekę Iskander-Darję do groty nad rzeką Maszewat.

Rzeka Maszewat jest dopływem Iskander-Darii, obie płyną w głębokich wąwozach o stromych ścianach, w których znajduje się wiele jaskiń. W jednej z nich, według miejscowej legendy miały spoczywać szczątki maszewackiego świętego - czczonego przez okoliczną ludność. Barszczewski i współtowarzysze, z trudnością dostali się do wnętrza interesującej ich "groty". Była to jaskinia składająca się z wielu kondygnacji schodzących od wylotu w dół. W dolnych pieczarach panowało przenikliwe zimno, a dno najniższej pokrywała warstwa lodu. Każda kondygnacja miała komorę główną, na ścianach której znajdowały się mniejsze groty, gdzie spoczywały w dobrym jeszcze stanie szkielety ludzkie. Niektóre tylko leżały bezładnie, czego przyczynę upatrywał Barszczewski w penetracji ludzi lub dzikich zwierząt, szukających schronienia. Według jego opisu czaszki pochowanych w jaskini osobników miały bardzo wąskie kości czołowe, niektóre silnie wysunięte do przodu. Część tylna czaszek była znacznie szersza niż przednia. W najlepszym stanie zachował się szkielet leżący blisko wyjścia z jaskini. Zachowały się na nim w wielu miejscach duże fragmenty skóry.

Miejscowa legenda głosiła, że był to szkielet Idrys-Pajgam-Bara, obrońcy swobód i niezależności plemienia przed władaniem Aleksandra Macedońskiego. Po śmierci natomiast trzyma on straż przy wejściu do pieczar lodowych, by swych bliskich strzec przed złymi ludźmi.

Relację z pobytu w jaskini zakończył Barszczewski celną uwagą, którą zacytuje w całości: "Zdaje się nie ulegać najmniejszej wątpliwości, że omawiana jaskinia jest historycznym zabytkiem i w zupełności zasługuje na to, by odrzuciwszy wszelkie legendy zająć się jej dokładnym zbadaniem. W jaskini tej antropologowie znajdą olbrzymi materiał do swych naukowych badań i rzucą nam wiele światła na życie jaskiniowych ludzi".

Autor nie wspomniał, czy przy szkieletach znajdowały się jakieś przedmioty. Nie zwrócili też na ten fakt jego współtowarzysze. Domyślać się wolno, że zmarłych składano bez wyposażenia lub że były to narzędzia kamienne, które przy braku fachowego przygotowania badaczy uszły ich uwadze.

Obiekt starożytniczy oglądał Barszczewski także w 1891 roku. Podróżował wówczas przez wschodnią Bucharę, przez miasto Szuruwarstan, step Kyzyryk-Dała, piaski Kyzył-Kum do wsi Pajan Kokejty i dalej do miasta Kabadjan. Nad rzeką Wachsza oglądał kurhan Sag-Tuda, znajdujący się około 25 wiorst od miasta Kurhan-Tepe. Według jego opisu był on usypany z kamieni, miał kilkanaście metrów średnicy i był wyższy niż jeździec siedzący na koniu. Od starca z pobliskiej wioski usłyszał legendę dotyczącą kurhanu, a odnoszącą się do czasów Tamerlana. Opublikował ją kuzyn Leona - Witold Barszczewski w "Naokoło Świata" wraz z innymi jego opowieściami ( 1902, nr.nr 17 - 25).

Barszczewski po otrzymaniu awansu i rozkazu o przeniesieniu do Siedlec zlikwidował dom w Samarkandzie, wszystkie swoje zbiory geologiczne, archeologiczne, przyrodnicze, etnograficzne i wiele fotografii oddał temu miastu dla zapoczątkowania muzeum. Fakt ten potwierdziły "Turkiestańskie Wiadomości" w artykule z 1904 roku zatytułowanym "Ludzie niezastąpieni". Autor podkreślił w nim, że znaczącą większość zbiorów Muzeum w Samarkandzie stanowią przedmioty archeologiczne, kolekcje minerałów i rud metali kolorowych podarowane przez Barszczewskiego. Nie pominął też zasług położonych przez badacza na polu rosyjskiej nauki, stawiając go obok takich uczonych rosyjskich jak A.A. Bobriński, W.S. Lipski i W.W. Bartold.

Należy podkreślić, że Barszczewski w czasie pobytu w Samarkandzie i podróży po rozległych obszarach Azji potrafił zyskać przychylność wszystkich tubylców i przybywających w te tereny urzędników, badaczy, współtowarzyszy wędrówek. Wrogów pokonywał nie bronią, ale dobrym słowem, życzliwością i szacunkiem dla ich odmienności i poglądów. Nawet wrogów rannych otaczał opieką medyczną, czym zyskiwał ich przychylność i uznanie. On jako pierwszy zwrócił uwagę na zły stan zdrowia wielu żyjących w górach plemion, interesował się stanem zdrowia kobiet, nawet tych określanych jako "nieczyste" i ciężarnych, uczył higieny i korzystania ze środków leczniczych, jakie dostarczała natura. Największym jego przyjacielem, towarzyszem wypraw i najwierniejszym sługą był Sart Jakub Izmaiłdżanow, który jak wszyscy jego rodacy zbrojnie występował przeciwko urusom, to jest Rosjanom, którzy podporządkowywali sobie jego ojczyznę. Został ranny w potyczce z wojskami rosyjskimi, Barszczewski znalazł go nieprzytomnego na ulicy, opatrzył rany i zaniósł do domu rodzinnego. Później pielęgnował aż do pełnej sprawności. Opinię Jakuba o Barszczewski należy przytoczyć jako wiernie oddającą uczucie wielu tubylców, których wspierał nasz bohater: "Przysiągłem wówczas bezgraniczną wierność i oddanie Barszczewskiemu. Od chwili wyzdrowienia nie odstępowałem już mego wybawcy, chętnie przyjął mnie na przewodnika swoich wypraw i przygód. Dziewiętnaście lat pracowałem z nim. Dumny jestem z tego. Leon Barszczewski nigdy nie dał mi odczuć swojej wyższości, a skromność mego pana wprawiała mnie w zdumienie. Tylko człowiek prawdziwie wielki mógł być tak prostym, tak skromnym, uprzejmym, a jednocześnie czarującym, jakim był mój pan i mój nauczyciel".

NA POLSKIEJ ZIEMI

W związku z przeniesieniem służbowym do Krasnostawskiego Pułku, Barszczewski robił plany, że zwolni się ze służby wojskowej i na stałe osiądzie w Siedlcach. Planował również założenie szkoły w tym mieście i zaproponował jednej ze swych córek - Jadwidze by objęła kierownictwo tej szkoły. Miała dla tych celów odpowiednie kwalifikacje, ponieważ ukończyła w Petersburgu Instytut Wielkiej Księżnej Kseni, siostry cara Mikołaja II, następnie naukę kontynuowała na wyższych kursach pedagogiczno-handlowych, pozostających pod tym samym patronatem. Program kończonych przez Jadwigę instytutów był bardzo obszerny, obejmował naukę ,obok języka rosyjskiego, także angielski, francuski, pedagogikę, towaroznawstwo, chemię, przyrodę, nauki społeczne, ekonomię społeczną i polityczną. Kursy ukończyła ze złotym medalem. Po ukończeniu nauki, przy wsparciu finansowym i organizacyjnym ojca otworzyła szkołę handlową dla dziewcząt, która w krótkim czasie uzyskała przywilej organizowania egzaminów maturalnych. Fundusze na utrzymanie szkoły i jej wyposażenie czerpał Barszczewski z kopalni węgla, którą odkrył w pobliżu Samarkandy i uruchomił za fundusze, pochodzące ze sprzedaż zabytków archeologicznych Francuzom.

W grudniu 1899 roku Barszczewski otrzymał zaproszenie profesora t'Felta na przyjazd do Belgii w celu poznania Ardenów i zwiedzenia zagłębia węglowego w Charleroix. Jednocześnie Belg prosił Barszczewskiego o zabranie ze sobą próbek różnych, drogich kamieni: turkusów, ametystów, opali, kryształu górskiego i innych cennych surowców znalezionych w Azji. Barszczewski przebywał w Belgii od 25 stycznia do 15 lutego 1900 roku. Zwiedził ardeńskie zagłębie węglowe i podziwiał urządzenia kopalń. Górami nie był zachwycony, gdy w pamięci porównywał je z grzbietami Tiańszanu - wydawały mu się małymi pagórkami. Zachwycał się natomiast malarstwem flamandzkim, architekturą Brukseli, Antwerpii, Leodium i Brugges. W Brukseli nawiązał kontakty z licznymi podróżnikami, szczególnie tymi, którzy zwiedzali Kongo Belgijskie.

W Siedlcach otrzymał z Moskwy pismo z poleceniem kolejnej podróży do Samarkandy i ponownego przeprowadzenia badań w dorzeczach Aku-Su. Celem było ustalenie procentu złota w piaskach rzecznych i wielkości żył złota w okolicznych skałach.

Dwudziestego siódmego czerwca 1900 roku wyjechał wraz z dziećmi i opiekunką. Dzieci pozostawił w mieście Derbent nad Morzem Kaspijskim, sam podróżował do Samarkandy a stamtąd w góry nad rzekę Aku-Su. Zadanie wykonał, choć miał przykry wypadek - wpadł w szczelinę lodowca i mocno się poturbował, ale jak zwykle, wyszedł ż życiem. Po krótkiej kuracji i odpoczynku wrócił do Siedlec.

W końcu 1900 roku za wszystkie prace odkrywcze i badania naukowe otrzymał wspaniałą nagrodę. Podarowano mu na własność działkę ziemi nad Morzem Czarnym, leżącą nieco na północ od miasta Gagr (obecnie Gagra). Postarał się w dowództwie o miesięczny urlop dla objęcia w posiadanie ofiarowanej ziemi. W styczniu następnego roku wyjechał do Odessy a następnie do Batumi i dalej do leczniczej miejscowości Suchum-Kole i do Gagr. Na przydzielonej ziemi nie było żadnych zabudowań, w drodze powrotnej więc robił już plany zabudowy.

W 1901 roku we wrześniu w Warszawie zorganizowano wystawę fotograficzną, na której swoje zdjęcia pokazywał Barszczewski i za które otrzymał najwyższe odznaczenie w dziale naukowym.

W latach 1902 - 1903 Barszczewski spędzał urlopy w kraju, zwiedzał liczne regiony, robił zdjęcia fotograficzne zachwycając się pięknem krajobrazu, spisując pieśni i podania ludowe. Zwracał również uwagę na tereny, gdzie, jego zdaniem kryje się wiele surowców naturalnych.

Jak wcześniej wspomniano 4 sierpnia 1904 roku Barszczewski został skierowany na Syberię, gdzie objął dowództwo pułku i wyruszył na front. Uczestniczył w walkach w okolicach Charbina i tam dotrwał do końca wojny. W ostatnich dniach został napadnięty przez nieznanych sprawców, lecz kolejny raz, ludzie, których ratował w ciężkich chwilach , wzajemnie uratowali jego, leczyli z ran i pomogli powrócić do kraju.

W Siedlcach już 2 stycznia 1906 roku otrzymał wiadomość, że pułk, którym dowodził, został zreorganizowany a on z dniem 11 listopada otrzymuje upragnioną dymisję. Już jako nieobciążony wojskową służbą wybrał się w odwiedziny do córki, która wraz z mężem mieszkała w Taszkiencie, następnie wybrał się na Kaukaz do Gagr i Soczi. W sierpniu 1906 roku kolejny raz odwiedził Samarkandę i wraz z Jakubem podjął podróż na lodowce. Wędrując po górach natrafił na złoże kryjące wspaniałe gatunkowo diamenty. W trakcie tej samej podróży odkrył kilka innych złóż diamentowych. We wrześniu tegoż roku wysłał do emira bucharskiego zawiadomienie o odkryciu miejsc diamentowych i prosił o zarejestrowanie tych złóż na jego nazwisko oraz o zezwolenie na ich eksplorację. W powrotnej drodze odnalazł jeszcze piękne okazy granatów.

Po powrocie do Siedlec wspomagał córkę w pracach szkolnych, dla uczennic organizował wycieczki w celu poznania osobliwości Polesia a także w Góry Świętokrzyskie.

Na wiosnę 1908 roku wyjechał do Taszkientu i Samarkandy w celu uruchomienia kopalni węgla kamiennego, lecz tu napotkał wiele trudności, planował więc kopalnie sprzedać. Na kupno zdecydował się pewien milioner francuski. Kontrakt nie doszedł do skutku, z powodu śmierci milionera. Korzystając z okazji pobytu na zachodzie - Barszczewski z córką Jadwigą zwiedzili Szwajcarię i Austrię. Podziwiał góry, do których zawsze tęsknił, kolejką wjeżdżał na szczyty i porównywał ze znanymi mu azjatyckimi. Z Genewy pojechali do francuskiego miasta Chamonix, skąd kolejką zębatą udali się na lodowiec Mont-Blanc. Chodził po lodowcach - i znów snuł wspomnienia o lodowcach azjatyckich.

Zwiedzili także Friburg i Brno, skąd pojechali do Wiednia. Zarówno w Genewie, jak i Wiedniu pozostawił w muzeach zoologicznych niektóre okazy z Samarkandy. Obiecano mu w zamian za te dary przesłać dla szkoły w Siedlcach kolekcję minerałów i ryb.

Po otrzymaniu dymisji Barszczewski poprosił jeszcze o urlop bezpłatny by jeszcze raz odwiedzić znajome regiony w Azji Centralnej. Wybrał się do Taszkientu, gdzie mieszkała jego córka, tu zastał swego jedynego syna, Leonarda, który u siostry spędzał wakacje. Postanowił zapoznać syna z terenem kopalni oraz pobliskim terenami swych odkryć. Starał się oswoić syna z górami i przygotować do dłuższych podróży. Ze względu na kończące się wakacje odwiózł syna do szkoły w Taszkiencie a sam wraz z nieodłącznym Jakubem wyprawił się góry na lodowce, wówczas to odkrył nowe miejsca występowania diamentów. Wydobyte diamenciki przeznaczył dla swoich dzieci i wnucząt.

W 1910 roku, gdy Barszczewski postanowił odbyć pielgrzymkę na Jasną Górę do Częstochowy. Udał się tam 17 marca a dwa dni później 1910 roku zakończył życie i został pochowany w Częstochowie.

W podsumowaniu działalności Leona Barszczewskiego należy podkreślić, że przyczynił się on do zbadania i poznania nowych, nie znanych Europejczykom terenów Azji Centralnej, zbadał i wytyczał drogi o militarnym znaczeniu wiodące do Chin i Afganistanu, odkrył złoża cennych surowców i zgromadził bogate kolekcje geologiczne, przyrodnicze, etnograficzne i archeologiczne. Większość swoich zbiorów przeznaczył jako początek muzeum miejskiego w Samarkandzie. Część kolekcji podarował muzeom w Moskwie i Sant Petersburgu a także w Grenoble i Brnie. Bogatym źródłem informacji o jego podróżach, badaniach i spotykanych obiektach i ludziach są wspaniałe fotografie. Wybierając się na wyprawy zabierał zawsze aparat fotograficzny, potrzebny sprzęt i chemikalia. Sam przgotowywał klisze i sam opracowywał fotografie. Wykonał ich dużą liczbę, wiele cennych klisz zginęło i zniszczyło się czasie podróży i transportu.

Burzliwe były również losy tych kliszy już po drugiej wojnie światowej. Na szczęście pewna część fotografii zachowało się w zbiorach rodzinnych potomków Barszczewskiego i one są świadectwem umiejętności fotograficznych naszego bohatera, jego wrażliwości na piękno dzikiej przyrody, architektury i sztuki. Stanowią doskonałe źródło dla badań kultury materialnej ludów i plemion żyjących w XIX wieku w Azji Centralnej. Walory artystyczne i poznawcze fotografii Barszczewskiego docenione były już przez współczesnych mu znawców, bowiem otrzymał cenne nagrody na wystawie fotograficznej w Paryżu w 1895 roku i w Warszawie 1901 roku.

Wyjaśnić także należy, że obecnie trudno jest dokładnie odtworzyć trasy podróży Barszczewskiego ze względu na częste zmiany w nazewnictwie i występowanie podobnych nazw w tych rejonach Azji. Prawdopodobne są też pomyłki lub błędy w fonetycznym zapisie nazw przez naszego podróżnika. Trudności są również w określeniu chronologii poznawania kolejnych tras, ponieważ do tych samych miejscowościach podróżował wielokrotnie, zbaczał z głównych szlaków by poznać nowe góry, nowe okolice, lub nieść pomoc plemionom, które o tą pomoc prosili. W głównych zarysach można określić, że terenem jego badań były dorzecza Zarawszanu, Amu-Darii, Fan-Darii, Iskander-Darii, góry Hisarskie, Zarawszańskie, Tien-Szan, lodowce Pamiru . Poznał również przygraniczne tereny Afganistanu, trudno wówczas dostępne dla Rosjan.

Maria Magdalena Blombergowa
Instytut Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego

Podstawowa literatura:

  1. Jadwiga Barszczewska Michałowska, Wśród gór i lodowców Azji Środkowej. Opowieść o życiu i podróżach Leona Barszczewskiego (maszynopis ze zbiorów I. Strojeckiego).
  2. Leon Barszczewski, Krótki przegląd autobiografii i podróży (1849-1910 r.) - (maszynopis ze zbiorów I. Stojeckiego).
  3. Igor Strojecki, (maszynopis) Leon Barszczewski , Warszawa 2007.
  4. Wacław i Tadeusz Słabczyńscy, Słownik podróżników polskich, Warszawa 1992.
  5. Wacław Słabczyński, Polscy podróżnicy i odkrywcy, Warszawa 1973.
  6. Maria M. Blombergowa, Leon Barszczewski - polski badacz starożytnej Samarkandy [w:] Studia z dziejów Cywilizacji. Wyd. Instytut Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1998.

Źródło: Świat Polonii